jegor

 

27 lat temu było o nim głośno. Był nazywany Polskim Ronaldem Koemanem. Sprowadzeniem tego obrońcy, mocno był zainteresowany ówczesny trener Realu Madryt, Leo Beenhakker. Takiej kariery jednak nie zrobił. Dlaczego? Może dlatego, że urodził się trzynastego?

Piotr Jegor zaczynał swoją karierę w Górniku Knurów. W wieku 17 lat trafił do kadry pierwszego zespołu, który występował wówczas w II lidze (dzisiaj odpowiednik pierwszej). W 1988 roku mógł zadebiutować w I lidze, ponieważ Górnik Knurów grał wówczas rewanżowy mecz barażowy z krakowską Wisłą o awans do najwyższej klasy rozgrywek. U siebie knurowianie wygrali 1:0, w Krakowie prowadzili już 2:0, a jednak przegrali 2:4. Po czasie dowiedział się, że jego starsi koledzy mecz sprzedali.

Młody obrońca jednak nie miał czego żałować. Zgłosił się po niego ten „większy” z Górników czyli Zabrze. Szybko stał się podstawowym graczem zabrzan i godnie zastąpił na pozycji lewego obrońcy Marka Kostrzewę. Prawdziwy egzamin zdawał jesienią 1988 roku. Górnik w Pucharze Mistrzów trafił na galaktyczny Real Madryt. W pierwszym spotkaniu na stadionie Śląskim po dobrej grze ulegli rywalom 0:1. Rewanż wydawał się być formalnością… Ale na słynnym Santiago Bernabeu zabrzanie zagrali bez kompleksów. W 42 minucie przy stanie  1:1,  Jegor fantastycznym strzałem z 30 metrów zdobył gola i Górnik prowadził 2:1. Jednak nie po raz pierwszy zabrakło mu szczęścia. Zabrzanie ulegli 2:3. Ten mecz mógł dla strzelca drugiej bramki dla Górnika być przepustką do światowej kariery…

 

Jak zagrał młody defensor Górnika świadczy fakt, że po tym meczu Leo Beenhakker (ówczesny trener Realu) postanowił pozyskać obiecującego piłkarza. Jego determinacja była ogromna, ale upór ówczesnych działaczy PZPN – jeszcze większy. Wówczas przepisy nie pozwalały na wyjazd zagraniczny przed ukończeniem 28. roku życia.

Na piłce się nie dorobił. Próby podbicia Izraelskiej piłki były nie udane, powrót do Zabrza również. Kontynuował swoją przygodę z piłką w Mielcu czy Wodzisławiu Śląskim. Należy do pokolenia, które urodziło się zbyt późno i jednocześnie za wcześnie. Jest z pokolenia niewątpliwie bardzo uzdolnionego piłkarsko, które trafiło na skomplikowany okres polityczny i społeczny. Nikt jemu, ani nam nie zabierze jednak wspomnień i tej pięknej bramki na Santiago Bernabeu.