r81

– Nabrałem trochę dystansu, jednak cały czas mecze oglądam w telewizji i kibicuje klubowi. W Górniku spędziłem bardzo fajne pół roku. Nie da się tego zapomnieć, żeby przestać się tym interesować – mówi dla Roosevelta81.pl Zbigniew Waśkiewicz, były prezes Górnika Zabrze.

 

 

Roosevelta81.pl: Wydawało się, że to właśnie Pan będzie jedną z głównych osób zaangażowanych w Socios

Zbigniew Waśkiewicz (były prezes Górnika Zabrze): – Po moim odejściu z klubu za bardzo nie wypadało mi się angażować w tego rodzaju sprawy. Stwierdziłem, że teraz nie ma sensu za bardzo się angażować. Oczywiście popieram akcję Socios. Od początku wspierałem osoby, które się w to zaangażowały. Bardzo często rozmawiamy, dlatego mogę powiedzieć, że Socios Górnik to super pomysł.

Dlaczego wycofał się Pan z tej inicjatywy?

– Wydaje mi się, że moje miejsce nie jest na froncie tej akcji. Oczywiście jak trzeba będzie zawszę pomogę. Dużo rozmawialiśmy na  temat pomocy klubowi. Mogłem podzielić się swoją wiedzą, którą nabyłem przez wszystkie lata. Długo pracuję już  w różnych stowarzyszeniach, organizacjach użytku publicznego. Opowiadałem o swoich przemyśleniach na ten temat. Trzeba pochwalić tych ludzi, bo świetnie to wszystko wygląda. Mam nadzieję, że te zaangażowanie, które jest widocznie nie zniknie, za tydzień, miesiąc czy rok. Przyznam, że obawiałem się też trochę właśnie o tą chęć. Często bywa tak, że przy takich ruchach entuzjazm bardzo szybko wygasa. Mam nadzieję, że w Socios tej motywacji nigdy nie zabraknie.

Teraz można spać już spokojnie

– Telefon już nie dzwoni tak często, jak gdy byłem prezesem Górnika. Mało kiedy telefon dzwonił w dobrych sprawach, częściej to były sprawy trudne i bardzo ciężkie. Zdecydowanie obowiązków ubyło. Śledzę cały czas co się dzieje w klubie. Wciąż mam kontakt z wieloma osobami. Niektóre osoby sam nawet do klubu ściągnąłem, dlatego czuję się za nie współodpowiedzialny. Spotykamy się z trenerem Warzychą. Nabrałem trochę dystansu, jednak cały czas mecze oglądam w telewizji i kibicuje klubowi. W Górniku spędziłem bardzo fajne pół roku. Nie da się tego zapomnieć, żeby przestać się tym interesować.  Moje zaangażowanie nie jest już takie radykalne i emocjonalne. Martwią mnie jednak wiadomości, które gdzieś tam do mnie dochodzą. Jednak ostatnim czasem informacji pozytywnych jest więcej niż negatywnych.