goal

Blisko 18 lat temu piłkarze Górnika podejmowali na własnym stadionie Pogoń Szczecin. W kadrze Górnika zawodnicy tacy jak: Andrzej Bledzewski, Grzegorz Lekki, Jacek Wiśniewski, Kamil Kosowski, Mieczysław Agafon, Dariusz Dźwigała czy Adam Kompała. Po przeciwnej stronie Radosław Majdan czy Piotr Mandrysz. Mecz miał zostać rozegrany w ramach 3 kolejki ówczesnej pierwszej ligi. Mecz nie odbył się, jednak bramki padły. Dwie bramki wówczas zdobył Piotr Gierczak, jednak nie pokonał on bramkarza Pogoni, a kolegę z drużyny: Mirosława Warzechę.

W sezonie 1998/1999 przez zamieszanie i konflikt pomiędzy PZPN a UFKiT kolejki nr 3 i 4 nie odbyły się. Piłkarze Górnika obok zespołów Odry Wodzisław, Ruchu Radzionków oraz GKS-u Katowice nie przyjmowali do wiadomości, że nie wyjdą na boisko. Choć szanse na rozegranie spotkania z Pogonią były iluzoryczne. Ostatecznie ówczesny prezes zabrzan – Stanisław Płoskoń – przeprosił kibiców za zaistniałą sytuację, po czym sam przebrał się w piłkarski strój i razem ze Stanisławem Oślizło zagrał w jednej z drużyn, w dodatku jako napastnik. Niestety, Płoskoniowi nie udało się zdobyć bramki. To był jedyny chyba przypadek w historii Górnika, w którym wystąpił sternik klubu. Mecz miał charakter gierki kontrolnej, zagrano wówczas 2×25 minut – był to ukłon w stronę kibiców, którzy pojawili się wówczas na stadionie.

Komisja ligi przyznała za nieprzystąpienie Pogoni Szczecin do meczu 3 punkty Górnikowi Zabrze w postaci walkowera 3:0. Zabrzanie jednak nie skorzystali z łatwych punktów i zdecydowali się spotkać z rywalami na zielonym boisku. W listopadowy wieczór zmiażdżyli rywala, pokonując Pogoń aż 4:0. Dzisiaj taki wynik to marzenie, takie jak charakterna drużyna, która wówczas nosiła dumnie herb klubowy. Czy będziemy świadkami narodzin kolejnego „charakternego” zespołu?

(AW)