Stadion_Zabrze_03

 

Koleje losu czasami sprawiają, że jesteśmy zmuszeni do zmiany zamieszkania. Często koliduje to z naszymi pasjami, które ciężko realizować w nowym miejscu. Każdy kibic wie, że Górnik Zabrze nazywano „Drużyną Śląskich Miast”, bo scalał wiele miejscowości miłością do futbolu. Śmiem twierdzić, że nasz klub jest Drużyną Wszystkich Polskich Miast (jak nie zagranicznych) o czym świadczą historie kibicowskie osób z Niemiec, USA… mnie zauroczyła historia Pana Stefana Samojluka, który jako chłopak ze wsi, zakochał się w 14-krotnym mistrzu Polski czytając artykuły o sukcesach zabrzańskiego klubu.

 

Dziś o takiego kibica jak Pan Stefan trudno. Pierwszą wizytę w Zabrzu wspominał ze łzą w oku – opowiadał o wzruszeniu jakie dopadło go, gdy taryfiarz zawiózł go pierwszy raz w życiu na stadion. Każdy gadżet (o które w latach 70-tych było trudniej niż obecnie) powodował, że nieraz kibic z Kętrzyna wracał na „gapę” – ostatnią złotówkę zostawiał na stadionie. Raz zdarzyło się nawet, że Pan Stefan zasiedział się na stadionie i postanowił na nim przenocować. Został „odnaleziony” przez pracowników klubu, którzy zaoferowali pomoc. Stał się dość rozpoznawalną osobą w Zabrzu, jeszcze rok przed śmiercią z dumą prezentował magazynowi „Górnik” wszystkie „zdobycze” z logiem ukochanego klubu.

 

Jego marzeniem, było odwiedzić Zabrze podczas 65-lecia klubu. Niestety stan zdrowia nie pozwolił na to. Nie doczekał się nowego stadionu, bowiem w listopadzie 2014 roku pan Stefan Samojluk zmarł.

 

Stefan Samojluk kibicował Górnikowi przez blisko pięćdziesiąt lat, choć mieszkał w odległym o 550 km od Zabrza Kętrzynie. Nie przeszkadzało mu to w stworzeniu unikalnej kolekcji albumów, składającej się z ponad trzydziestu 100-kartkowych zeszytów, które w październiku 2013 roku z dumą zaprezentował klubowej delegacji. Często dzwonił do Klubu, bo żył jego problemami jak mało kto.

 

Śmiem twierdzić, że kibicem może być każdy, ale kibicem Górnika Zabrze tylko wybrani, bowiem jesteśmy wyjątkową społecznością!

 

(AW)