Jeszcze tylko tydzień dzieli nas od wznowienia rywalizacji w rodzimej Ekstraklasie. Nasze rozgrywki dość często  są nazywane „najlepszą ligą świata” nie dlatego, że poziom ligi jest wysoki, a polskich klubów obawiają się europejskie potęgi typu FC Barcelona czy Real Madryt. Często wyśmiewana, a towarzysząca jej wszechobecna ironia powoduje, że jest traktowana po macoszemu. Wciąż narzekamy, że poziom słaby, że piłkarze słabi, sędziowie także… Gdy grają, narzekamy, przeklinamy, zęby czasem bolą od patrzenia na tę „padlinę”. Powinniśmy szanować swoje krajowe rozgrywki, lepsze takie – niż niczyje. Owszem, można emocjonować się ligami z zagranicy, ale to jak chwalić cudzą żonę, która nigdy na nas nie spojrzy. Nie wiem ile razy będziemy marudzić, to jednak i tak za nią tęsknimy i czekamy jak na ten jedyny pociąg, w którym znajduje się nasza ukochana.

Przerwa zimowa ma to do siebie, że drużyny zaczynają układać w głowach jak rozegrać drugą rundę rozgrywek, a działacze kombinują jak wzmocnić drużynę. Jedni wydają fortunę na transfery (lub płace) aby za wszelką cenę zachować dobre imię w postaci zdobycia trofeum. Inni skrupulatnie, krok po kroku realizują swoje wizje budowania drużyny. Sztuką jest zbudować drużynę na lata niż spaść z wysokiego konia. Wszystko co wyżej napisałem idealnie obrazuje sytuację w dwóch klubach – odpowiednio Legii Warszawa i Górniku Zabrze.  Legia zakontraktowała czterech piłkarzy ze średnią wieku 28 lat (w tym Eduardo, 34-letni, a wkrótce 35-letni Chorwat brazylijskiego pochodzenia – były piłkarz m.in. Arsenalu Londyn) ponadto każdy to obcokrajowiec (wspomniany Eduardo, oraz Chorwat Antolić, Francuz Rémy i Czarnogórzec Vešović). Górnik pozyskał dwóch 21-letnich Polaków: Pawła Bochniewicza i Daniela Smugę. Obie drużyny są w czubie tabeli, ale jakże się różnią.
Legia wydaje krocie na transfery i zarobki, Górnik „dopieszcza” kadrę młodymi i tanimi piłkarzami.

Nazwa klubu ze stolicy pasuje jak ulał do Legii Cudzoziemskiej – wielu zawodników spoza naszego kraju, komunikacja mocno skomplikowana, piłkarze po przejściach lub u schyłku kariery. Gdy zaczną się pierwsze niepowodzenia, to możliwe, że nagle brak „więzi krwi” będzie bardzo widoczny. W Zabrzu postawiono na zupełnie inny model – wielu młodych Polaków żądnych sukcesu. Przy niepowodzeniu będzie można ich wytłumaczyć brakiem doświadczenia i błędami młodości.

Jest jeszcze jedna zasadnicza różnica:
Legia MUSI zdobyć Mistrzostwo Polski, Górnik MOŻE.
Najpiękniejsze jest to, że pieniądze nie grają.
Gdyby było inaczej, to Arabia Saudyjska byłaby Mistrzem Świata…

PS: Z naszej strony gorąco zachęcamy do przebudzenia się z zimowego snu! Choć aura jeszcze nie zachwyca, to widowiska przy Roosevelta 81 zawsze rozgrzewają kibiców. Co prawda rundę wiosenną rozpoczynamy wyjazdowym spotkaniem w Płocku z tamtejszą Wisłą, ale pierwszy mecz na własnym stadionie zagramy już 19 lutego o godzinie 18:00 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.

 

(AW)(DR)